W listopadzie 1935 roku nowojorskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej przygotowało wystawę prac Vincenta van Gogha. Była to pierwsza wystawa monograficzna przedstawiająca twórczość postimpresjonisty. Zainteresowanie mediów było ogromne. Wernisaż przyciągnął tłumy ludzi, Muzeum cieszyło się rekordową frekwencją.
Ilustrator Hugh Troy koniecznie chciał zobaczyć płótna holenderskiego malarza, jednak cała masa gapiów uniemożliwiła jemu, jaki innym miłośnikom sztuki, zbliżenie się do obrazów. Był przekonany, że większość ludzi stojących w kolejce wcale nie jest zainteresowana ze względu na zrozumienie sztuki, tylko ze względu na sensacyjną opowieść o osobistym życiu malarza – szczególnie drastycznym momentem, który miał doprowadzić artystę do odcięcia sobie ucha.
Vincent Van Gogh, Autoportret z zabandażowanym uchem 1889, Courtauld Gallery
Rzekomo van Gogh odciął sobie ucho w grudniu 1888 roku po kłótni z Paulem Gauguin. Kilka miesięcy wcześniej, van Gogh przekonał Gauguin, aby zamieszkali w Arles tworząc zespół współpracujących artystów. Gauguin nie był przekonany do tego pomysłu, a nieobliczalne zachowanie Van Gogha tylko go utwierdzało w decyzji o wyjeździe. W grudniu zdecydował, że odchodzi. Po tej wiadomości przygnębiony van Gogh chwycił żyletkę i pobiegł do burdelu, gdzie w rozpaczy odciął część własnego ucha. (Istnieje spór o wielkość odciętego kawałka). Zawinięte w gazecie ucho przekazał prostytutce o imieniu Rachel, mówiąc jej „obchodź się z nim ostrożnie”. Półtorej roku później popełnił samobójstwo.
Hugh Troy wymyślił sposób, aby sprawdzić czy tłum jest faktycznie zainteresowany sztuką Vincenta van Gogha, czy tylko drastyczną historią jego życia. Postanowił uformować kawałek wołowiny na kształt ucha, które następnie umieścił w aksamitnym pudełku i przemycił do Muzeum jako eksponat. Do „eksponatu” przyczepił karteczkę z następującym podpisem: „Ucho, które van Gogh odciął sobie 24 grudnia 1888 roku i przesłał swojej kochance, francuskiej prostytutce”.
Bardzo szybko tłum zebrał się wokół „eksponatu” ignorując prawdziwe dzieła. Dzięki temu Troy miał chwilę spokoju aby kontemplować obrazy van Gogha.
Czy tak było naprawdę? Historia pozostaje jedynie zabawną anegdotką, której nie odnotował żaden dziennikarz będący na wystawie. Troy opowiedział to wydarzenie Harry Allen Smith, która umieściła ją w publikacji The Compleat Practical Joker. Jednak brak innych dowodów niż przekaz ustny, nie świadczy o tym, że wydarzenie nie miało miejsca!
Oprac. AF