W pracy fałszerzy widać pojawiającą się z czasem jakąś niepojętą konieczność płodzenia, jakby wynikało to z pierwotnego instynktu mężczyzny. Każde kolejne dzieło, przynosi rozkosz płodzenia, stwarzania, powoływania do życia. Teoria ta sprawdza się w przypadku Davida Steina, który w latach sześćdziesiątych dokonał licznych falsyfikatów Picassa, Modiglianiego, Chagalla, Cocteau, a także Degasa i Renoira. Ten malarz potrafił namalować podczas jednej godziny aż tuzin falsyfikatów! Czasem nawet nie bardzo się orientował, jakim cudem udawało mu się namalować dwanaście sztuk w niecałą godzinę. Artysta, który nie ukończył żadnej Akademii Sztuk Pięknych odkrył swój talent dzięki innym malarzom. Nigdy nie kopiował obrazów, natomiast próbował je zrozumieć. Pragnął oglądać powstający obraz jak i malarza przy pracy. Dążył do tego, aby być świadkiem powstawania obrazu, plama po plamie. Zawsze próbował odkryć sekret pędzla mistrza, jego spojrzenie, odruchy, próbował zbliżyć się do artysty jak najbliżej. Chciał się z nim utożsamić, przejąć jego zachowania, aż stać się fałszowanym artystą.
David Stein wśród falsyfikatów, źródło: http://www.mystudios.com
Słynny fałszerz, który potrafił namalować „trzy Picassy przed śniadaniem”, fałszował tylko swoich ulubionych artystów. Jeśli postawił sobie za cel obraz Picassa, rysował go ponad trzydzieści razy, do momentu aż go czuł, aż go przenikał, aż stawał się jego obrazem. Fałszując ukochanych artystów, David Stein chciał przeżyć to samo co oni. Chciał doznać tych samych wzruszeń, tych samych emocji i uczuć. Po prostu chciał stać się każdym, którego podrabiał. Jak sam mówił, malarze których kochał, przypominali nieco planety poruszające się harmonijnie wraz ze wszechświatem, a on zaś musiał je zbadać, poznać cząsteczka po cząsteczce. Nigdy nie wkroczył, nie wdarł się w czyjąś twórczość, zanim nie przestudiował jej wewnętrznej symboliki, moralności i metafizyki, zanim nie przyswoił sobie całkowicie pewnej szczególnej wizji świata. David Stein twierdził, że w ten sposób był oddany swoim mistrzom. Szanował ich, skrupulatnie i szczegółowo poznawał, oddawał im cześć. Ponadto, na oskarżenie dziennikarki, która zarzuciła mu oszustwo odpowiedział, że nigdy nikogo nie „okantował”. Uważał, że wręcz przeciwnie, ponieważ nowe – nie odkryte – dzieła sprawiają ludziom dużo radości i mnóstwo satysfakcji. „Chagalle z przeceny!”, a przecież ludzie kochają przeceny, obniżki i wszelkie okazje.
Skazany artysta wraz z falsyfikatem dzieła Modiglianiego,
źródło: http://kids.britannica.com
David Stein, fałszywy Modigliani źródło: http://www.askart.com
Stein zawsze dodawał do swoich falsyfikatów coś „od siebie”, jakaś cząstka jego osobowości i twórczości pozostawała na obrazie. Sądził, że swoje fałszerstwa czynił z kulturą i wyczuciem. Jako fałszerz, kochał oryginały, bo tylko one były dla niego źródłem emocji.
Kiedy David Stein trafił do więzienia, jego twórczość, a także pogląd na malarstwo zmieniły się. Władze nie wierzyły Davidowi, że sam sfałszował ponad dwa tysiące płócien i nalegali, aby wyjawił grupę w której pracował i którą, według nich dowodził. Aby udowodnić swoją winę jako fałszerza, jak i marszanda, opowiedział jak doszło do wszystkich fałszerstw. Jednak władze nadal nie wierzyły, że Stein sam wszystkie prace zrobił w tak krótkim czasie. Aby to sprawdzić prokurator zorganizował w swoim gabinecie pracownie, zebrał potrzebne materiały oraz narzędzia i czekał na powstanie Picassa, Chagalla i Matisse’a. Jednego dnia powstały wszystkie obrazy. David Stein udowodnił, że był fałszerzem. Malował prawie codziennie, portrety więźniów, Picassy, Chagalle… aż w końcu spróbował imitować twórczość nowego malarza, Davida Steina.
David Stein został zatrzymany przez policję w Nowym Jorku. Obok Steina również detektyw Nick Barrett, który prowadził dochodzenie w sprawie fałszerza. źródło: Photo top: Stephen Green-Armitage in Art Fakes in America by David L. Goodrich
Jako fałszerz owiany wielką sławą, jako malarz był artystą nieznanym. Po czasie ekscytacji i kariery przychodziły zamówienia na jakieś imitacje czy interpretacje. David Stein stał się odtwórcą, a przecież każdy fałszerz przed czy po okresie falsyfikatów, chciałby zaistnieć jako artysta o własnym nazwisku. Chciałby tak samo wzburzyć świat własnym oryginałem jak falsyfikatem. Tymczasem publiczność domagała się obrazu „w stylu…”: „Niech pan zostawi te swoje bohomazy, Stein i niech pan nam machnie dziesięć arcydzieł, jednego Chagalla, dwa Chagalle, jednego Picassa, dziesięć Picassów”. Od niego chciano już tylko falsyfikatów.
Oprac. na podstawie: D. Stein, Trzy Picassy przed śniadaniem, Ossolineum 1994
AF